Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie kupienia wakacji w biurze podróży – wszystko chcą zaplanować i zorganizować sami. Są tacy, dla których pójście do biura i wybranie najlepszej dla siebie oferty jest idealnym rozwiązaniem. Jedni na wakacjach leżą, inni nie widzą nawet leżaka. Jedni kochają góry, inni morza. Można by tak wymieniać bez końca.

 

Są też tacy, dla których pomysłem na życie stało się utworzenie miejsca wypoczynku innym. Ludzie, którym na drodze stanęła stara chata, piękna polana, zadłużony hotel czy mieszkanie w interesującym miejscu. Swoją energię wkładają w kreowanie, często są murarzami, cieślami czy dekoratorami wnętrz, chociaż dotychczas nie mieli takich marzeń.

Poznajcie historię Izy Doniec z Łodzi, której opowieść jest niewiarygodną inspiracją dla wszystkich, którzy chcą, ale się boją.

Drewniany domek w środku lasu niedaleko Ujazdu, w małej wsi o nazwie Zaosie. A że jestem totalną psiarą (www.otojanka.pl), dlatego koleżanka podsunęła nazwę – Zaopsie. I tak już zostało!

Pierwszy raz przyjechałam tutaj w deszczową czerwcową sobotę i od razu poczułam, że to moje miejsce. Nigdy nie widziałam siebie jako ziemianki, przecież tylko dorośli ludzie mają działki, na które jeżdżą w weekendy. Ja mam dwa psy i kota, często jestem w podróży, nie planowałam przywiązywać się do jednego miejsca. A jednak serce zdecydowało inaczej. Mimo że ostateczna decyzja o kupnie tego miejsca była bardzo przemyślana: miałam kilka spotkań z doradcą finansowym, spędziłam w domku trzy weekendy, żeby sprawdzić, czy dobrze się w nim czujemy, to zdaję sobie sprawę, że przy pierwszej wizycie już wiedziałam, że to miejsce będzie moje.

Ogrodzony teren 2,5 tysiąca metrów kwadratowych. Drewniany domek z piętrem, które pomieści jedynie łóżko i małą skrzynię na pościel. Zero prądu, woda czerpana ze studni… Szaleństwo, prawda? Ale jest coś w tym miejscu, co przyciąga. Nie trzeba siedzieć tu całych wakacji, wystarczy jeden dzień, weekend, może nawet weekend z piątkiem. Naprawdę tu odpoczywam, dlatego pomyślałam, że warto to miejsce otworzyć dla innych.

Dla kogo?

Liczę się z tym, że nie będzie to zakątek dla każdego. Brak udogodnień XXI wieku nie jest zachęcający do spędzenia tu całego urlopu… chyba, że jesteś typowym psiarzem, dla którego liczą się fantastyczne tereny do spacerowania, cudne lasy do tropienia i święty spokój na ogrodzonym terenie. Chyba, że jesteś szalonym bushcrafterem z harcerskim zacięciem, uwielbiasz gotować na ognisku, a hamak jest twoim wiernym przyjacielem. Chyba, że jesteś opiekunem dzikiego dziecka, który uwielbia pokazywać swojemu szkrabowi „co w trawie piszczy”, nie boisz się przygód, a spartańskie warunki tylko cię nakręcają.

Planuję zrobić z Zaopsia leśną chatę otwartą dla każdego, kto szuka chwili spokoju i wytchnienia od pędzącego świata. Dostępny na stałe powerbank zapewni naładowaną komórkę, a instalacja napędzana akumulatorem podtrzyma lodówkę turystyczną. Prysznic będzie można wziąć wśród drzew, ale najpierw trzeba nagrzać wodę – na cudownym kaflowym piecu. Toaleta kompostowa będzie w szopce niedaleko domku, a jej zawartość wyląduje na specjalnie przygotowanym kompostowniku.

Wpadłam po uszy! Oprócz zduna, kominiarza, dekarza i stolarza – wszystko robię sama. Szlifowanie, piłowanie, zamiatanie i malowanie. W głowie mam już wizję jak Zaopsie będzie wyglądać. Drewno, zieleń i turkus okiennic. To moja inspiracja. Nie chcę kupować nowych rzeczy, wyszukuję perełki z odzysku, elementy, które można na nowo zaadaptować. Chcę im dać nowe życie, tak samo, jak chcę na nowo wskrzesić ten kawałek lasu.

Izabela Doniec

 

Kilka tygodni temu Izie udało się z sukcesem zakończyć kampanię na portalu PolakPotrafi.pl – przekonała 65 osób do swojej wizji niebanalnego miejsca wypoczynku i dzięki temu zyskała pieniądze na piec, który ogrzeje dom i pozwoli mieć ciepłą wodę.

My nie możemy się już doczekać pierwszych odwiedzin w Zaopsiu!

Jeśli i Was zaciekawiło, jak potoczy się los Zaopsia, śledźcie Instagram 

Komentarze Facebook

Strona korzysta z plików Cookies w celu realizacji usług, zgodnie z Polityką Prywatności.