Utknąłem w windzie
W dniu rekrutacji, tak mniej więcej od 8:00, dzwoni telefon. Na każdych 20 uczestników przypada ok. 3 telefonów. Po odebraniu słyszymy, że ktoś się spóźni, bo:
– jest zamieć i spóźni się pociąg,
– złapał gumę i zmienia koło.
I to są takie przyczyny, na które nie ma się wpływu i akceptujemy fakt. Ale słyszymy też, że:
– za późno wyszedł z domu, bo rano „piesek musiał dłużej być na spacerze, no rozumie pani, najadł się wczoraj czegoś”,
– wsiadł do tramwaju w przeciwnym kierunku i musi wracać,
– zaspał,
– pomylił adresy,
– utknął w windzie (w sumie na to też nie ma się wpływu…)
Spotkanie rekrutacyjne odbywa się o określonej godzinie, na kolejną godzinę zaproszeni są już inni uczestnicy. Warto pamiętać, że może się tak wydarzyć, że jeśli dojedzie się spóźnionym, szansa na zaprezentowanie się ucieknie.
A ja taka nieumalowana!
Jak nas widzą, tak nas piszą, niestety prawda jest brutalna. Będą nas oceniać turyści, współpracownicy czy pracownicy hoteli. Można więc założyć, że jeśli ktoś na rekrutację przychodzi wyglądając niechlujnie, a ma sporo czasu, żeby się do niej przygotować, to w pracy, w której czasu jest zawsze za mało, będzie wyglądać tak samo. Na co zwracamy uwagę?
– czyste włosy, ułożone lub związane,
– czyste, wyprasowane ubranie,
– czyste paznokcie, przycięte, jeśli pomalowane – lakier nie odprysnął,
– buty czyste, dopasowane do reszty stroju,
– makijaż, jeśli jest, estetyczny, w delikatnych kolorach,
Inną kwestią, poza czystością, jest charakter stroju czy biżuterii. Praca pilota czy rezydenta wiąże się z ubieraniem stroju służbowego charakterystycznego dla danego pracodawcy. Starając się o pracę w kancelarii adwokackiej ubierzemy się inaczej niż gdy idziemy na rozmowę do knajpy dla artystów. Z biurami podróży jest podobnie – każde ma swoje zasady dotyczące wyglądu i zachowania. Na naszej rekrutacji oczekujemy eleganckiego stroju i delikatnej biżuterii. Jeśli ktoś na co dzień nosi kolorowe ozdoby, wielkie szale, śmieszne T-shirty itd, powinien, tym razem, zostawić je w domu. Na rekrutacji animatorów – jest zupełnie inaczej. Kiedy ktoś przychodzi w garniturze, natychmiast zapala nam czerwoną lampkę. Z drugiej strony podarte spodnie też nie są mile widziane.
Zapomniałem
Przebieg rekrutacji jest znany wcześniej uczestnikom, mają czas, aby przygotować się do niej jak najlepiej. Dziwi nas zatem obecność kogoś, kto zapomniał się przygotować, nie wziął wymaganych dokumentów czy jest zaskoczony zadaniem. W czasie castingu animatorów należy przeprowadzić krótką animację z pozostałymi uczestnikami rekrutacji. ZAWSZE zdarzy się ktoś, kto nie jest przygotowany i wymyśla na poczekaniu. To widać. I najczęściej widać, że to nie wychodzi. W przypadku kandydatów na animatorów chyba to kwestia wysokiego poziomu pewności siebie i życiowej przebojowości – liczą na to, że ich doświadczenie pozwoli im zaimprowizować coś na miejscu. Przychodzi jednak element stresu i mamy totalną klapę.
Nie wiem
„Nie wiem” to najgorsza możliwa odpowiedź na każde pytanie rekruterów.
– Ile chce Pani zarabiać? – Nie wiem
– Gdzie chce Pani pracować? – Nie wiem
– Czego Pan oczekuje? – Nie wiem
– Gdzie się widzisz za 5 lat? – Nie wiem
– Chcesz w ogóle tę pracę? – Nie wiem.
No to wróć, jak się dowiesz.
Nic nie chcę wiedzieć
Na każdej rekrutacji animatorów spotykamy się z blisko 100 osobami. W tym roku jeszcze się nie zdarzyło, aby ktoś przyszedł po rekrutacji porozmawiać, np. o zarobkach. Sto osób przychodzi na casting i nie interesuje ich, ile mogą zarobić. Pracownicy doskonali, prawda? Rekrutacja to czas dla obu stron – kandydat może wtedy zadań pytania, poznać lepiej firmę, dla której planuje pracować. Zadawanie pytań jest naprawdę mile widziane!
Pokora? A co to?
Pokora to starodawne słowo, mało kto go używa, a jeszcze mniej osób wykazuje to zachowanie, które ono opisuje. Pokora rozumiana jako świadomość własnej niedoskonałości, przyjęcie tego jako faktu i asertywne pogodzenie się z tym. Na każdej rekrutacji mamy osoby, które z pokorą nie mają nic wspólnego. W czasie rekrutacji pilotów w trakcie wycieczki po mieście taka osoba MUSI dopowiadać każdemu, kto właśnie pełni rolę pilota. MUSI niby powiedzieć coś do siebie albo do najbliższej osoby, ale rzucić też spojrzenie, czy rekruterzy to usłyszeli. MUSI podejść do rekruterów i zapytać o coś, np. „A ten Kościuszko na Placu Wolności to jeszcze stoi? Bo pamiętam, jak kiedyś byłem tu z wycieczką z Japonii, bo ja głównie zajmuję się oprowadzaniem Azjatów po Polsce, bo jednak Azjaci lepiej płacą no i można świetnie ćwiczyć angielski, nie chwaląc się mam poziom C2 dzięki temu…”
Kościuszko stoi i ma się dobrze.
Pokora pozwala przyjąć ze spokojem informację, że ktoś napisał na nas skargę (a turyści je piszą, tak po prostu). Pokora pozwala usiąść z „tajemniczym klientem”, który opowie, jakie błędy w naszej pracy zauważył i my je przynajmniej przemyślimy. Nie zależy nam na służalczym tonie, zachowaniu ciszy i niewychylaniu się, zależy na kimś, kto potrafi się skupić na innych, nie tylko na sobie.
Komentarze Facebook