Torba rezydenta. Co w niej jest? Czego potrzebuje rezydent na co dzień?
Torby rezydenckie mają wewnątrz sporo kieszeni, które powinny ułatwić utrzymanie porządku, jak to jednak wygląda w praktyce?
O zawartości swoich opowiadają nam rezydentki pracujące w sezonie 2016 w Bułgarii.
„Na początku dnia w mojej torbie panuje perfekcyjny porządek, jednak z każdym spotkaniem informacyjnym dochodzą do niej kolejne materiały. Na koniec dnia najlepiej wszystko wysypać i poukładać jeszcze raz”.
Czy wszyscy rezydenci mają to samo w torbach?
„Torba rezydenta różni się zawartością w zależności od dnia tygodnia – co innego rezydent zabiera na transfer, a co innego na spotkania informacyjne, chociaż niektóre przedmioty musi mieć przy sobie zawsze!”
No to co takiego rezydenci noszą w torbie?
„Lepszym pytaniem jest, czego rezydent nie nosi w torbie, bo ja mam w torbie głównie zestaw małego konstruktora – taśmy klejące, gumki recepturki, nożyczki, ale przede wszystkim mnóstwo długopisów, pisaków, markerów i zakreślaczy.”
„Bardzo często jest tak, że wychodzę z domu raniutko, a wracam w środku nocy. Muszę mieć w torbie wszystko, co może mi się przydać tego dnia. Praca rezydenta świetnie uczy przewidywania nieprzewidywalnych okoliczności.”
Zapoznajmy się zatem z zestawem podstawowym:
- Teczka – oprócz oczywistej funkcji przechowywania bieżących list (np. zakwaterowania, przylotowych, wylotowych itd.), służy również doskonale jako wskaźnik „podążajcie za mną” czy też „ten stół jest zarezerwowany”,
- Notes – tyle spraw na głowie i rzeczy do zapamiętania trzeba zapisywać na bieżąco, dla Pani X sprawdzić rozkład mszy, Pan Y pyta, czy można zmienić lotnisko na powrót do domu… I łatwiej później uzupełnić raporty,
- Niektórzy rezydenci mają samochody, inni podróżują autobusem – do słuchania ulubiona muzyka albo nauka języka,
- Kalendarz i tabele z godzinami odbierania turystów z hoteli na transfer na wycieczki i informacje o hotelach,
- Mapki – ułatwiają udzielanie odpowiedzi na 100 pytań, gdzie co jest,
- Identyfikator- po pierwsze po to, aby goście wiedzieli, jak mamy na imię i dla kogo pracujemy, ale też po to, żeby mieć zniżki wszędzie, gdzie tylko to możliwe: sushi na lunch – zniżka 30%, kawa na lotnisku – zniżka 50%,
- Zdjęcia z wycieczek – uatrakcyjniają opowiadanie o nich,
- Dla ambitnych – cały słownik, dla oszczędnych tylko jeden rozdział – „dogadaj się z kierowcą, bo inaczej nigdzie cię nie zawiezie”,
- Gumki recepturki – bo rezydent jest jak James Bond i McGyver w jednym. Gumki naprawią odzież, auto, tablicę informacyjną, zetrą ołówek…,
- Olejki, przyprawy, słodycze – testery smaku i zapachu destynacji,
- Pieniądze rezydenta nie mieszczą się w zwykłym portfelu, dlatego ten w torbie musi być pokaźnych rozmiarów,
- Bez ciemnych okularów ani rusz. Oprócz sytuacji witania gości i przemawiania bezpośrednio do grupy, w słonecznych krajach obowiązkowo należy nosić okulary dla ochrony oczu,
- Kiedyś rezydenci mieli telefony – cegły – bo były mnie awaryjne, i dłużej działały bez ładowania, ale w dobie taniego dostępu do Internetu smartfony są bardziej użyteczne – jest w nich nawigacja, translator, można wgrać plik i powtarzać informacje przed wycieczką, sprawdzić maile czekając na gości itd.. Przydaje się też power bank – zbawienie wszystkich, którzy pracują w terenie;
- Vouchery, bilety, karnety i inne dokumenty,
- Tabletki na gardło, bo czasem trzeba podratować głos – 5 spotkań informacyjnych pod rząd, klimatyzacja i zepsuty mikrofon w autokarze robią swoje,
- Odświeżenie makijażu to obowiązkowa sprawa u wszystkich rezydentek,
- W razie potrzeby błyskawicznie rozgryźć ząbek – wszystkie „sprawy” gości znikają w sekundę 😉
Najtrudniej jest rozstać się z wielkimi torbami po powrocie do kraju. Rezydentkom niemożliwe wydaje się spakowanie w małą torebkę – przecież muszą się w niej znaleźć nożyczki, taśmy, długopisy, buty na zmianę, kalendarze i wiele, wiele innych „niezbędnych” rzeczy.
Autorka: Weronika Ziółkowska
Komentarze Facebook